27 marca 2011

Nikiszowiec - serce Śląska z czerwonej cegły

Niespełna godzinę jazdy od Tarnowskich Gór znajduje się unikat architektury na skalę światową. Z jednej strony tak bardzo lokalny, śląski, nasz, bo przesycony historią i tradycjami tej ziemi czarnego złota, a z drugiej strony tak bardzo światowy i oryginalny, gdzie przyjeżdża więcej turystów za zagranicy niż z Polski – katowicki Nikiszowiec.

Znamy je bardzo dobrze, choćby z filmów Kutza, Majewskiego, Pieprzycy lub Piwowarskiego, lecz nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Jedna z katowickich dzielnic, przez mieszkańców zwany zdrobniale „Nikiszem”, który przez ostatnie lata zapomniany, dziś znowu wraca w krąg zainteresowania, choć idąc ul. Św. Anny dalej można odnieść wrażenie, że pośród ceglanych ścian czas jakby się zatrzymał.

Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że jest to najpiękniejsze osiedle robotnicze na Śląsku, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że i w całej Polsce. Cóż może być pięknego i fascynującego w osiedlu robotniczym? - zapyta ktoś. Patrząc na Nikiszowiec i wycieczki turystów wchodzące w korytarze górniczego osiedla okazuje się, że coś może być. Zamiast wolnostojących familoków z kałużami i błotem po pierwszej lepszej ulewie mamy unikalny kompleks gęstej zabudowy, która przypomina średniowieczne miasteczko. Mamy tutaj wszechobecną czerwoną cegłę i układ urbanistyczny pełen wąskich uliczek, licznych przejść bramnych, malowniczych zaułków, a do tego wszystkiego wybrukowane uliczki oraz centralny mały plac z kościołem i arkadowymi podcieniami wokół.


Nazwa osiedla Nikiszowiec pochodzi od szybu "Nikisch", wybudowanego w pobliżu w 1906 roku. Osiedle powstało w latach 1908-24, według projektu architektów Emila i Georga Zillmanów, tych samym, którzy zaprojektowali unikatowe kielichy katowickiego dworca PKP. Nikiszowiec wybudowano dla robotników kopalni ''Giesche'' (obecnie kopalnia Wieczorek).
Powstało 6 bloków, wszystkie tej samej wysokości z trzema kondygnacjami. Każdy blok tworzy zamknięty czworoboczny. Między ścianami kwartałów z czerwonymi ramami okien żywo odróżniającymi się od wyblakłej już czerwoności cegieł, przewieszkami między blokami i łukami bram ciągną się wybrukowane uliczki. Dla wybrukowanych ulic architekci stworzyli kontrastowe zielone i przestronne wnętrza kwartałów. To tam górnicy odpoczywali po skończonej szychcie, dzieci goniły się w berka, a gospodynie domowe spotykały się przy piecach do wypieku chleba lub przy chlewikach i gołębnikach. Do dnia dzisiejszego życie nie wiele zmieniło się na tych podwórkach, w większości znikły pomieszczenia gospodarcze, lecz dalej zieleń wewnętrznych podwórek stanowi kontrast do czerwono – czarnych ulic.


 Wszystkie ulice, nad którymi przewieszone są przewiązki łączące sąsiednie bloki, zbiegają się na placu centralny – pl. Wyzwolenia – który zwieńczony jest neobarokowym kościołem św. Anny projektu braci Zillman z witrażami Georga Schneidera z Ratyzbony i zabytkowymi organami firmy Reger z Karniowa. Miałem okazje ich posłuchać podczas zwiedzania Nikiszowca, czystość i  melodyjność wydobywającego się z nich dźwięku wprawia w podziw.

Można by odnieść wrażenie, że ten ceglany kolos musi być bardzo monotonny w swej budowie. Nic bardziej mylnego! Wystarczy się wpatrzeć w detale architektoniczne. Bracia Zillmanowie podobne budynki rozróżnili wieloma dekoracjami. I tak np. każdy blok ma inny kształt wykuszy, każde wejście do klatki schodowej ma inne obramienie – raz jest to skrzyżowany młot z pyrlikiem, innym razem fantazyjna mozaika ceglanych elementów. Wzdłuż placu biegną arkadowe krużganki i podcienia, w których znajdują się punkty handlowe i usługowe, jak np. zakład fotograficzny Niesporek działający nieprzerwanie od 1919 roku.

W największym budynku Nikiszowca mieścił się zarząd kopalni, łaźnia, magiel, kotłownia, a na placu wewnątrz wieża ciśnień. Obecnie w tym budynku, który czeka wciąż na remont, mieści się filia Muzeum Historii Katowic. Często się mówi na Nikiszowiec, że jest to miasto w pigułce, gdyż było praktycznie samowystarczalne – znajdowały się tutaj szkoła, pralnia, piekarnia, restauracja, apteka, kościół. Nikiszowiec był zelektryfikowany, posiadał własną sieć wodno-kanalizacyjną, a nawet oczyszczalnię ścieków. Woda bieżąca była w zlewach w każdej kuchni oraz w ubikacjach na półpiętrach – na każdym półpiętrzy znajdowały się dwie ubikacje. Standard mieszkań, jak na czasy powstania osiedla, był bardzo wysoki. Mieszkania były trzyizbowych o pow. do 70 m2 , a każda rodzina miała do dyspozycji swoją piwnicę oraz strych.

 

Nikiszowiec był jednym z nielicznych na Górnym Śląsku osiedli, które nie powstało przypadkowo lecz zostało dokładnie przemyślane. 3 km od Nikiszowca znajduje się inny unikatowy typ osiedla – w przeciwieństwie do miejskiej zabudowy Nikiszowca, na Giszowcu znajdziemy doskonały przykład wiejskiego zabudowy osiedla. Ale o tym innym razem. W czasach świetności osiedla, które związane jest nieodłącznie z bogactwem czarnego złota, Nikszowiec i Giszowiec były połączone koleją wąskotorową tzw. "Balkan Express". Przystanki usytuowane były przy szybach „Carmer”, „Nikisch”, „Richthofen” i „Albert”. Długość trasy wynosiła 3,5km, a czas jazdy trwał około 18 minut. „Balkan” kursował 28 razy w dni robocze, 19 razy w niedziele i święta I służył nie tylko do przewozu pracowników do i z pracy ale korzystali z niej bardzo chętnie wszyscy inni mieszkańcy osiedli górniczych. Kolejka była bowiem bezpłatna, a końcowy przystanek znajdował się w odległości około 1 km od dworca kolejowego Katowice-Szopienice. Kolejka przewoziła dziennie od 8000 do 8500 osób.

Dziś Nikiszowiec zdaje się wracać do łask, coraz częściej jest odwiedzany przez turystów, o dziwo częściej przez zagranicznych niż polskich, a władze Śląska wymieniając atrakcje turystyczne naszej ziemi nie zapominają już wspomnieć o czerwonym Nikiszu. Dziś, mimo pretendowania na wpisanie na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO, Nikiszowiec dalej czeka na na rozwój infrastruktury turystycznej. Warto również wspomnieć o ogromnym potencjale mieszkańców tej dzielnicy, którzy kilka razy zorganizowali już tradycjnej jarmarki, podczas których była okazja kupić m.in. domowe wypieki gospodyń z Nikiszowca, a wszystkie zebrane środki podczas jarmarków mają być przeznaczone na miejski monitoring.


Dojazd do Nikisza jest prosty. Znajduje się blisko największego węzła drogowego w regionie katowickim - węzła murckowskiego, gdzie przecina się autostrada A4 z drogą krajową 86. Należy zjechać z autostrady i kierować się na Wisłę, pomocne będą tablice Szlaku Zabytków Techniki informujące o zabytkach.

Dojechać tam najlepiej autobusem, z Tarnowskich Gór 820 do Katowic, a z katowickiego dworca autobusowego 12 lub 30 i wysiąść na Nikiszowiec Targowisku w przypadku 12, a 30 na przystanku Szyb Puławski. Jadąc autem najprościej jest się kierować na węzeł murcowski, gdyż Nikiszowiec znajduje się blisko tego węzła, gdzie przecina się autostrada A4 z drogą krajową 86. Należy zjechać z autostrady i kierować się na Wisłę, pomocne będą tablice Szlaku Zabytków Techniki informujące o zabytkach.


Obraz Śląska zmienia się oczach naszych i całej Polski z dnia na dzień, nie możemy jednak zapominać o tradycjach i historii tej ziemi. Dziś to, co przez długie lata było bogactwem, ale i brzemieniem Śląska - infrasturktura przemysłowa i robotnicza - znowu zaczyna oczarowywać ludzi. Może, zatem, w któryś weekend, warto się wybrać na spacer po katowickim Nikiszowcu i sprawdzić, czy osiedle, które tak zachwalam w tekście powyżej, faktycznie zasługuje na miano magicznego Nikisza?

Polecam również:
  • Galeria zdjęć z Nikiszowca - Nikisz okiem obiektywu [Zdjęcia]
  • Strona www o Nikiszowcu www.nikiszowiec.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz