17 sierpnia 2011

Czeski Cieszyn, czy polski Cieszyn??? Požívat každý Těšín! [Zdjęcia]

Spodobało mi się hasło promujące polski Cieszyn - "Ciesz się Cieszynem". Czy rzeczywiście jest się czym cieszyć, będąc w mieście przeplatających się wpływów polskich i czeskich, które rzeka Olza przecina na dwie części?

Ja Cieszynowi daję ocenę bardzo dobrą - bynajmniej nie tylko za bliskość czeskiej strony z wyśmienitymi piwami i tą charakterystyczną nutką słodkiego lenistwa, ale przede wszystkim za urok małego miasta z ogromnymi perspektywami, a dodatkowo za to, że nie stało się jeszcze miastem, które turyści zjadają na każdym kroku.


Cieszyn był pierwszym przystankiem na trasie naszych (Marty i moich) Czeskich Impresji, których kolejne elementy już niebawem. Poniższy opis będzie bardzo subiektywny, wybiórczy, z przymrużeniem oka, a przede wszystkim nie wyczerpujący ciekawości tego miasta, ale mam nadzieję, że pozwoli oddać, to co sprawiło, że to polsko-czeskie miasto zachwyciło nas tak bardzo i... może okaże się dla kogoś pomocny.


Niestety komunikacja kolejowa na trasie Katowice - Cieszyn kuleje, jak pies ze złamaną nogą, dlatego najlepiej dostać się do Cieszyna busem lub busikiem (rozkład dostępny m.in. tutaj). Ze znalezieniem noclegu nie powinno też być większego problemu, a wybierać możemy w różnych standardach: od kwater prywatnych po kilku gwiazdkowe hotele. My korzystaliśmy z pomocy znajomych oraz wyszukiwarki na stronie  Cieszyna (klik tutaj) i znaleźliśmy bardzo przystępną pod względem cenowym, jak i lokalizacyjnym, kwaterę nieopodal Kauflanda, 5 minutek od dworca PKS.



Plus dla Cieszyna za bliskość taniego dyskontu obok dworca, co jak wiadomo, jest szczególnie przydatne, jeśli chcemy zaoszczędzić na naszej wyprawie. Nie trzeba jechać przez całe miasto, obracać mapy 100 razy i pytać wszystkich - już z dworca widzimy reklamę sklepu, gdzie można się tanio zaopatrzyć w jedzenie. Gdy już znajdziemy nocleg, wykonamy potrzebne zakupy, gdy już w końcu wszystko załtwimy, gdy już w końcu możemy włączyć ciekawość świata - gdzie się zatem wybrać?


My wieczorową porą wybieramy rynek, zostawiając sobie zwiedzanie Wzgórza Zamkowego i innych zabytków polskiego Cieszyna na dzień kolejny. Już sam spacer na rynek zachwyci nas mnogością stylów architektonicznych i ilością malowniczych zakątków, gdzie można przysiąść na chwilę na ławce i poczuć klimat tego miasta. Podziwiamy zatem zabudowania rynku - kamienice, ratusz, hotel "Pod Brunatnym Jeleniem", studnię z figurą Św. Floriana, a także cieszyńską starówkę, na którą składają się zabudowania ul. Głębokiej, ul. Menniczej, Starego Targu, ul. Sejmowej, ul. Nowe Miasto oraz ul. Śrutarskiej.


Zdajemy sobie sprawę, że za dnia będzie wszystko lepiej widać, a jednocześnie kusi nas czeskie złoto - czyli ogromny wybór czeskich piw, który jest tuż za Olzą. Udajemy się zatem do kultowej restauracji "U Huberta", która położona jest przy głównej ulicy, 5 minut od mostu granicznego. Nie jest to typowo turystyczne miejsce - na szczęście - spotkamy tam wielu Czechów, którzy tworzą klimat tego miejsca. Restaurację tą odwiedzimy również kolejnego dnia, aby spróbować vepřová, knedlík, zelí lub w skrócie knedlo-vepřo-zelo, czyli pieczona wieprzowina z knedlikami (najlepiej ziemniaczanymi „bramborový knedlík“) i zasmażaną kapustą – bez piwa nie do strawienia! I oczywiście można płacić w złotówkach!


Podobno czeska strona Cieszyna jest nudniejsza, mniej się tam dzieje, jednak nam się ona podoba i co o dziwo - spędzamy tam więcej czasu, m.in. za sprawą lokalnego festiwalu, który przyciąga wieczorową porą na rynek mnóstwo osób.

Kolejnego dnia zaliczamy słynne już Wzgórze Zamkowe, na którym znajduje się XI-wieczna romańska rotunda św. Mikołaja (tak, ta sama, która widnieje również na banknocie 20 złotowym), gotycka wieża zamkowa z XIV wieku (tzw. Wieża Piastowska), pałac Habsburgów z XIX wieku oraz fragmenty piastowskiego zamku. Kolejnym etapem jest Cieszyńska Weneceja, która niestety dostaje od nas minusa - najbardziej zapamiętaliśmy z niej upiorne lalki, które spoglądają na nas za szyba jednego z ostatnich budynków. Studnia Trzech Braci leżąca kawałek dalej, to miejsce legendarnego spotkania założycieli Cieszyna, z której  udajemy się na ulicę Hażlaską, gdzie znajduje się stary cmentarz żydowski. Warto obejść zabudowania budynku przycmentarnego dookoła, aby znaleźć wejście - duża ilość macew, wszystkie zarośniętę, położone na wzgórze, a dodatkowo klimat tajemniczości i zapomnienia - tak to jeden z ciekawszych punktów naszego cieszyńskiego zwiedzania zdecydowanie!


Mieliśmy szczęście, bo tego samego dnia w centrum Cieszyna odbywał się Freestyle City Festival podczas którego zobaczyliśmy m.in. wyścig downhill ulicami miasta lub skimbeam na rynku. Atrakcji zatem nie zabrakło, a warto nadmienić, że w Cieszyn kulturą stoi - wspominając choćby Kino na Granicy lub liczne imprezy studenckie.


Niestety czas na gonił, dlatego szybkim skokiem udajemy się na czeską stronę zamieniając nasze dzień dobry na dobrý den lub dziękuję na dĕkuju. Mimo, że czeski rynek nie zachwyca tak architekturą, jak jego polski odpowiednik, to warto zobaczyć ratusz i przejść się okolicznymi uliczkami. Wrażenie robi dworzec kolejowy z 1869 roku, w którym warto usiąść na chwilę i zobaczyć malowidła zdobiące jego wnętrze.


Tymczasem my udajemy się do Olomuńca, więc ahoj i zapraszam już teraz na kolejną odsłonę Czeskich Impresji! Tym razem w deszczu z noclegiem na stacji kolejowej!

Polecam również:

1 komentarz:

  1. No oczywiście że czeska strona jest bardziej nudna - mam duży sentyment do naszej polskiej strony - przeżyłem tu sporo miłych chwil.

    OdpowiedzUsuń